czwartek, 16 września 2010

1. kolejka Ligi Europy: dwa pogromy i thriller we Lwowie

To był wspaniały czwartek dla niemieckich drużyn występujących w fazie grupowej Ligi Europy. Reprezentacyjny tercet odniósł komplet zwycięstw, a niejakie problemy miała tylko Borussia Dortmund. Na szczęście zażegnała je.

Zaczęło się od srogiego łomotu (4:0), który mistrzowi Norwegii sprawił Bayer Leverkusen. Gospodarze nie pozwolili Rosenborgowi praktycznie na nic, bijąc go niemiłosiernie od pierwszych minut. Jeszcze zanim kibice dobrze rozsiedli się na krzesełkach było 1:0. Z doskonałej strony pokazał się Patrick Helmes, który ostatecznie ustrzelił hat-tricka. Piłkarz ten rozegrał swój czwarty mecz w tym sezonie - zdobył w nich aż 7 goli. Wcześniej trzema bramkami poczęstował golkipera FK Pirmasens w I rundzie Pucharu Niemiec (11:1), trafił też przed kilkoma dniami w ligowym spotkaniu z Hanowerem (na 2:2 w 90. minucie).

Siedzący przez całe zawody na ławce rezerwowych Stefan Kießling musiał zadrżeć o swoją pozycję w wyjściowej jedenastce, bowiem Helmes jest w niebywałym gazie i zdobywa bramki z wielką łatwością. Czwarte (a w kolejności drugie) trafienie dla Aptekarzy było dziełem Stefana Reinartza, który z piekielną siłą kopnął piłkę zza pola karnego w okienko od słupka. Dziś ręce same składały się do oklasków dla podopiecznych Juppa Heynckesa.

Nie mniejszą radość sprawili swoim fanom zawodnicy VfB Stuttgart, którzy gładko ograli Young Boys Berno 3:0. Wydaje się, że Szwaby kryzys mają już za sobą - w starciu ze Szwajcarami prezentowali się doprawdy znakomicie. Choć, trzeba przyznać, pierwszego gola strzelili z wydumanego karnego. Wydaje się, że faul Alaina Nefa na Pawle Pogriebniaku miał miejsce tuż przed linią szesnastki.

Na szczęście później VfB pokazało, że jest drużyną lepszą i zasłużenie wygrało. Podobać mogła się zwłaszcza kapitalna kontra, po której Christian Gentner trafił na 2:0 efektownym strzałem w okienko. Rywali dobił w doliczonym czasie Serdar Taşçı, dobrze odnajdując się w zamieszaniu przed bramką Marco Wölfliego.

Istny horror przeżyli z kolei fani Borussii Dortmund, którzy śledzili potyczkę z Karpatami Lwów. Nawet znakomity pisarz Marek Krajewski, znany z lwowskiego kryminału Erynie, nie wymyśliłby takiego scenariusza, jaki miał miejsce w czwartkowy wieczór na Stadionie Ukraina. Czarno-Żółci prowadzili już 2:0, potem przegrywali 2:3 (jeszcze na 3 minuty przed końcem!), by ostatecznie wygrać 4:3.

Polskich kibiców z pewnością uraduje pierwsza asysta Roberta Lewandowskiego, który wypracował Lucasowi Barriosowi gola na 3:3. Paragwajczyk był jednym z bohaterów meczu (bramka i 2 asysty), zaraz obok Mario Götze. 18-letni skrzydłowy najpierw podwyższył na 2:0, a na koniec zamknął rezultat spotkania, bez cienia kompleksów występując w towarzystwie dużo bardziej znanych kolegów. Radość mąci jedynie mizerna postawa defensywy dortmundczyków, a zwłaszcza Matsa Hummelsa. To zdecydowanie nie był jego dzień.

Druga kolejka za dwa tygodnie. Zobaczymy w niej dwa fantastycznie zapowiadające się boje niemiecko-hiszpańskie. Bayer Leverkusen pojedzie na Estadio Vicente Calderón, by walczyć z Atlético Madryt. Borussia w tym czasie podejmie u siebie Sewillę. A w trzecim meczu Stuttgart zawita do duńskiego Odense.

1. kolejka fazy grupowej Ligi Europy:
Bayer Leverkusen - Rosenborg Trondheim 4:0
Helmes 4, 58 i 62, Reinartz 38

VfB Stuttgart - Young Boys Berno 3:0
Cacau 23-k., Gentner 59, Taşçı 90

Karpaty Lwów - Borussia Dortmund 3:4
Hołodiuk 44, Kopołoweć 52, Kożanow 78 - Şahin 8-k., Götze 27 i 90, Barrios 87

1 komentarz:

  1. Warto zauważyć, że Niemcy w tym sezonie pięknie jadę w Lidze Europejskiej. Rozegrali 11 meczów, z czego 9 wygrali a 2 zremisowali.

    OdpowiedzUsuń