Po niebywale emocjonującym widowisku zakończonym dogrywką Werder przegrał w Genui 2:3, ale awansował do fazy grupowej Ligi Mistrzów. Fani Zielono-Białych dawno nie oglądali takiego horroru. Jeszcze w 90. minucie Włosi prowadzili 3:0 i mogli świętować, tylko cud sprawił, że dali sobie wyrwać wygraną w dwumeczu.
Ligowa kompromitacja Werderu w Hoffenheim (1:4) okazała się nieprzypadkowa. Defensywa z Bremy jest ostatnio w haniebnej dyspozycji. O mały włos, a jeszcze większą tragedią skończyłby się mecz bremeńczyków z Sampdorią. Gospodarze od pierwszych minut rzucili się do odrabiania strat z pierwszego pojedynku (3:1 dla Niemców). Na szczęście mieli w swoim składzie tak znakomitego snajpera jak Giampaolo Pazzini. To jego dwie bramki sprawiły, że już po kwadransie było 2:0, a ten wynik premiował Sampdorię. Zwłaszcza drugie trafienie Pazziniego można określić mianem "stadiony świata".
Goście kompletnie nie radzili sobie z konstruowaniem ataków, zaś Sampdoria utrzymywała korzystny rezultat. Gdy w 85. minucie Antonio Cassano podwyższył na 3:0, całe miasto oszalało. Głównie stadion i 36,5 tysiąca zgromadzonych na nim kibiców (na marginesie: taka frekwencja w Niemczech budzić musi jedynie uśmiech politowania).
Była to radość przedwczesna. W 93. minucie akcję rozpaczy przeprowadzili bremeńczycy. Kapitalnym strzałem zza pola karnego popisał się Markus Rosenberg i tym samym doprowadził do dogrywki. Dokładnie w 100. minucie Marko Marin podał do nadbiegającego środkiem Claudio Pizarro, a Peruwiańczyk idealnym, plasowanym strzałem przy słupku nie dał szans Gianluce Curciemu. Stadion ucichł, a Werder nie dał już sobie strzelić bramki (nie mówiąc już o dwóch) i może świętować wywalczony w dramatycznych okolicznościach awans.
2. mecz IV rundy kwalifikacyjnej Ligi Mistrzów:
Sampdoria Genua - Werder Brema 3:2, po dogr.
Pazzini 8 i 14, Cassano 85 - Rosenberg 90, Pizarro 100
W czwartek losowanie fazy grupowej oraz rewanże IV rundy kwalifikacyjnej Ligi Europy. Tam emocji pewnie będzie mniej.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz