piątek, 9 kwietnia 2010

Rewanże ćwierćfinałów Ligi Europy - już tylko Hamburg gra dalej

Już tylko jedna drużyna reprezentuje Bundesligę w Lidze Europy. Po dzisiejszych meczach rewanżowych 1/4 finału tych rozgrywek smutny los spotkał VfL Wolfsburg, który uległ u siebie Fulham. Na szczęście nie potknął się Hamburger SV, który potwierdził w Liège swą wyższość nad Standardem.

Wilki wzięły chyba przykład z monachijskiego Bayernu i postanowiły zacząć mecz od utraty bramki. Już w 20. sekundzie do siatki Diego Benaglio trafił Bobby Zamora - ten sam, który otworzył wynik w pierwszym meczu. Wolfsburg długo nie mógł się otrząsnąć i w pierwszej połowie tylko raz zagroził przyjezdnym, których z trybun wspierał znany brytyjski aktor komedii romantycznych Hugh Grant, ponoć sympatyk Fulham.

Po przerwie mecz przybrał naturalny przebieg: VfL próbował za wszelką cenę wyrównać, zaś goście groźnie kontrowali. Trzeba przyznać, że Wilki miały sporo szczęścia, że Simon Davies i Danny Murphy nie potrafili zachować zimnej krwi. Ale i podopieczni Lorenza-Günthera Köstnera mieli swoje szanse, m.in. Edin Džeko trafił słupek, a dobitkę z linii bramkowej wybił defensor londyńczyków.

W przekroju dwumeczu Fulham był minimalnie lepszy i awansował zasłużenie. Najwięcej do życzenia pozostawiała skuteczność niemieckiej ekipy. Zwłaszcza Bośniak, który w 5 ostatnich meczach ligowych zdobył 9 bramek, nie popisał się. Anglikom gratulujemy - w grze z kontry są doprawdy świetni. W półfinale zmierzą się z Hamburgiem...

Z Hamburgiem, który nadspodziewanie łatwo poradził sobie na wyjeździe z mistrzem Belgii Standardem Liège. Po pierwszym spotkaniu, wygranym przez HSV 2:1, pojawiły się obawy, czy zaliczka będzie wystarczająca. Tymczasem już w 20. minucie zawodnicy Brunona Labbadii objęli prowadzenie, dośrodkowanie Zé Roberto zamienił na gola strzałem głową Mladen Petrić. Chorwat był tego dnia najlepszy na boisku, co miał później jeszcze udowodnić.

Belgów bynajmniej taki obrót sprawy nie zbił z tropu. Po kilkunastu minutach udało im się wyrównać - po stałym fragmencie gry i nie najlepszym ustawieniu Franka Rosta, brazylijski lewoskrzydłowy Igor De Camargo zdobył wyrównującego gola. Nie była to jedyna okazja gospodarzy - groźne akcje przeprowadzali Dieumerci Mbokani (strzelec bramki w pierwszym meczu) i młody Belg Mehdi Carcela-Gonzalez.

Jednak w 35. minucie miało miejsce rozstrzygające zdarzenie: futbolówkę w pole karne zacentrował Dennis Aogo, a Mladen Petrić popisał się wspaniałym strzałem przewrotką. To oznaczało, że Standard potrzebował 3 bramek, by wyeliminować HSV. Nie strzelił już ani jednej, choć kłamstwem byłoby stwierdzenie, że nie próbował. Tego dnia przyjezdni z północnych Niemiec byli jednak zespołem lepszym i zasłużenie wygrali. W doliczonym czasie gry rezultat ustalił Paolo Guerrero, który kilka dni wcześniej wrócił do gry po 8-miesięcznej przerwie spowodowanej ciężkim urazem kolana.

Tak więc nie będzie niemieckiego półfinału w 1. edycji Ligi Europy. Hamburg zmierzy się z pogromcą Wolfsburga, londyńskim Fulham. Pierwszy mecz za dwa tygodnie na HSH-Nordbank Arena; rewanż 7 dni później.

2. mecze ćwierćfinałów Ligi Europy:
VfL Wolfsburg - Fulham Londyn 0:1 (1:2)
Zamora 1

Standard Liège - Hamburger SV 1:3 (1:2)
De Camargo 32 - Petrić 20 i 35, Guerrero 90

PÓŁFINAŁ LIGI EUROPY:
Hamburger SV - Fulham Londyn

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz