
Autor zeszłorocznego sukcesu Herthy, Szwajcar Lucien Favre, pożegnał się z posadą po 6 kolejnych ligowych porażkach, odpadnięciu z Pucharu Niemiec z II-ligowym TSV 1860 i blamażu w Lidze Europy - bo tylko w takich kategoriach można rozpatrywać domowy remis z Mistrzem Łotwy.
Pod koniec września zastąpił go tymczasowo trener drugiej drużyny Herthy, Karsten Heine. Poprowadził berlińczyków w meczu Ligi Europy ze Sportingiem Lizbona (0:1 na wyjeździe) i przekazał pałeczkę Friedhelmowi Funkelowi, niegdyś świetnemu pomocnikowi (320 występów w Bundeslidze dla Uerdingen i Kaiserslautern).
To 6. klub w trenerskiej karierze Funkela. Przedtem prowadził zawodników Bayeru Uerdingen, MSV Duisburg, Hansy Roztok, 1. FC Kolonia i Eintrachtu Frankfurt (aż do końca zeszłego sezonu). Jego specjalnością były awanse do niemieckiej ekstraklasy - dokonał tego aż 5-krotnie w barwach 4 klubów. Czyżby włodarze Herthy myśleli już o następnym sezonie, który mieliby spędzić na zapleczu 1. Bundesligi?
Jak na razie zmiana nic nie pomogła. Funkel zasiadł na ławce Herthy w 5 spotkaniach, notując 4 porażki i 1 remis. Tegoroczne wyniki BSC są zaskoczeniem tylko dla tych, którzy myśleli, że pozbycie się dwóch najlepszych napastników (Woronina i Pantelicia) to drobiazg.
Z kolei w Bochum z ulgą pożegnano Marcela Kollera, jednego z najdłużej pracujących w jednym klubie trenerów spośród bundesligistów (nieprzerwanie od 2005 roku). Dłuższym stażem mógł się pochwalić tylko Thomas Schaaf z Bremy, obchodzący w maju 10-lecie pracy z zespołem. Wracając do Kollera: już poprzedni sezon pokazał, że Bochum ma więcej szczęścia niż rozumu. Obecne rozgrywki zaczęły się fatalnie: po 6 meczach VfL zajmował przedostatnie miejsce z 4 oczkami na koncie. Czarę goryczy przelała domowa przegrana z Moguncją 2:3.
Tymczasowym następcą Kollera został etatowy II trener i były wieloletni zawodnik Bochum Frank Heinemann. Poprowadził klub w 5 meczach: w lidze zdobył 4 punkty, a z Pucharu odpadł po blamażu z Schalke (0:3 u siebie).
W ostatnich dniach wybrano w końcu stałego szkoleniowca Bochum. Został nim dość nieoczekiwanie Heiko Herrlich, znany z gry w ataku Bayeru Leverkusen oraz Borussii M'gladbach i Dortmund. Strzelił w Bundeslidze 76 goli, w 1995 roku został wspólnie z Mario Baslerem królem strzelców ekstraklasy. Parę razy założył też reprezentacyjny trykot. Buty na kołku zawiesił przedwcześnie w 2004 roku - było to wynikiem wykrycia u niego nowotworu mózgu 4 lata wcześniej. Obecnie ma 38 lat i jest drugim najmłodszym trenerem w Bundeslidze (po wspomnianym już Tuchelu).
Wcześniej prowadził juniorów Borussii Dortmund oraz młodzieżowe reprezentacje Niemiec U-17 i U-19. Z tą ostatnią jeszcze się oficjalnie nie pożegnał.
KTO NASTĘPNY do odstrzału? Według naszej redakcji najbliżsi zwolnienia są:
- Markus Babbel (Stuttgart) - za fatalną postawę w lidze, odpadnięcie z Pucharu Niemiec z II-ligowcem i słabe występy w Lidze Mistrzów. Dziś mecz z Bayernem.
- Michael Frontzeck (M'gladbach) - po dobrym starcie przyszła zadyszka w postaci 5 kolejnych porażek i remisu. Dwa najbliższe mecze to wyjazd do Hamburga i domowa potyczka ze Stuttgartem. Brak punktów powinien poskutkować dymisją.
- Michael Oenning (Norymberga) - za chimeryczną formę (0:4 w Leverkusen, 3:0 z Herthą, 0:3 w Hoffenheim) i wątłe zdobycze punktowe.
NIEPEWNI (do zwolnienia daleko, ale muszą mieć się na baczności) swojego losu są: Robin Dutt (Fryburg) i Jürgen Klopp (Dortmund). Także Zvonimir Soldo z Kolonii stąpa po cienkim lodzie.