W meczu o wszystko Borussii Dortmund nie udało się wygrać na stadionie im. Ramóna Sáncheza Pizjuána w Sewilli. Remis 2:2 oznacza, że Niemcy kończą rozgrywki grupowe na trzecim miejscu i odpadają z dalszej rywalizacji. W pozostałych dwóch meczach bundesligistów Stuttgart rozgromił Odense 5:1, a Bayer Leverkusen utrzymał prowadzenie w tabeli dzięki domowemu remisowi z Atlético Madryt.
Najwięcej zainteresowania kibiców niemieckich drużyn wzbudził rzecz jasna mecz mistrzów jesieni. Borussia zaczęła kapitalnie, bowiem już w 4. minucie prowadzenie dał jej fantastyczny Japończyk Shinji Kagawa. Miał nieco szczęścia - piłka odbiła się rykoszetem od obrońcy - ale w tej rundzie szczęście wyjątkowo sprzyja Azjacie. Niestety później Borussia zanadto się cofnęła, zaś gospodarze przypuścili spodziewany szturm. W końcu defensywa przyjezdnych się załamała i w odstępie kilku minut Sewilla wyszła na prowadzenie 2:1 i dowiozła je do przerwy.
Sytuacja wydawała się beznadziejna, ale i druga połowa zaczęła się wyśmienicie dla dortmundczyków, bowiem po rzucie rożnym głową piłkę do siatki skierował stoper Neven Subotić. W poprzedniej kolejce Ligi Europy w podobny sposób trafił jego partner (z linii obrony oczywiście) Mats Hummels. Stałe fragmenty gry są w ogóle zabójczą bronią Borussii - zwłaszcza w momentach, gdy zespołowi wyraźnie nie idzie. Choć wydawało się, że przed nami ponad 40 emocjonujących minut, tempo spotkania wyraźnie siadło. Gospodarze umiejętnie bronili wyniku, a goście bali się śmielej zaatakować w obawie przed kontrami szybkich piłkarzy Sewilli. Ostatecznie bramki już nie padły i Borussia dość pechowo żegna się z rozgrywkami Ligi Europy. Przeważyła domowa porażka 0:1 z Hiszpanami, niezasłużona z przebiegu meczu, oraz tylko 2 punkty w dwumeczu z Paryż SG. Teraz piłkarzom Jürgena Kloppa pozostaje już tylko walka o mistrzostwo, bowiem z krajowym pucharem także się pożegnali.
Wspaniale wypadł debiut Brunona Labbadii na ławce trenerskiej VfB Stuttgart. Zespół rozgromił duńskie Odense BK 5:1 i wygrał grupę z 15 punktami. Przynajmniej występy w Lidze Europy nieco osłodziły kibicom Szwabów liczne kompromitacje na arenie krajowej. Spotkanie toczyło się do jednej bramki, gospodarze poza strzeleniem 5 bramek zmarnowali jeszcze dwa razy tyle sytuacji, bezlitośnie punktując przyjezdnych. Pamiętajmy, że w ten weekend podejmują u siebie Bayern Monachium, w którym Labbadia występował w latach 1991-1994. Zapowiada się interesujący pojedynek.
Swoją grupę wygrał też Bayer Leverkusen, remisując z obrońcą trofeum 1:1. Tym samym wyrzucił Hiszpanów za burtę rozgrywek - w 1/16 finału zobaczymy niespodziewanie grecki Aris Saloniki. Przyjezdni grali ambitnie i gdyby nie zaskakująca nieskuteczność Diego Forlána, mogliby nawet wygrać. Jednak to gospodarze otworzyli wynik - swoją czwartą bramkę w Lidze Europy zdobył Patrick Helmes. A asystą popisał się powracający po trzymiesięcznej przerwie do składu Bayeru Stefan Kießling. Goście szybko odpowiedzieli golem wyrównującym - 20 sekund po wejściu na boisku Fabiana Giefera pokonał 20-letni Fran Merida. Wynik się utrzymał, ale wobec wygranej Arisu z Rosenborgiem nie miał on najmniejszego znaczenia na układ tabeli.
Już jutro odbędzie się losowanie par 1/16 finału Ligi Europy (i 1/8 Ligi Mistrzów). Dwóm niemieckim drużynom przyjdzie się zmierzyć z ekipami z drugich miejsc w grupach.
6. kolejka fazy grupowej Ligi Europy:
Sewilla FC - Borussia Dortmund 2:2
Romaric 31, Kanoute 35 - Kagawa 4, Subotić 49
VfB Stuttgart - Odense BK 5:1
Gebhart 20, Høegh 48-sam., Gentner 65, Pogriebniak 70, Marica 90 - P. Utaka 72
Bayer Leverkusen - Atlético Madryt 1:1
Helmes 69 - Merida 72
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz