W tegorocznej edycji Ligi Mistrzów Bayern ma już najprawdopodobniej pozamiatane. Chyba nikt nie spodziewał się, że w dwumeczu z mistrzem Francji Bawarczycy nie ugrają nawet oczka. Tak się jednak stało i tylko cud może im pomóc w wywalczeniu awansu. Juventus musiałby nie wygrać z Francuzami, zaś w ostatniej kolejce podopieczni Louisa van Gaala byliby zobligowani do triumfu na Stadio delle Alpi. Oczywiście nie jest to wykluczone, ale sądząc po formie prezentowanej ostatnio przez kopaczy z Monachium - mało prawdopodobne.
Choć może nie warto spieszyć się z tak krytycznymi ocenami? Wczorajszy mecz z Żyrondystami nie był w wykonaniu gospodarzy najgorszy. Przez 90 minut kontrolowali przebieg gry, mieli kilka wyśmienitych sytuacji (zmarnowanych przez Toniego, van Bommela, Robbena i Gómeza) - ale głupio stracona bramka po stałym fragmencie gry nie podrażniła ich ambicji na tyle, by odrobili straty. Bayern przyjął taktykę walenia głową w mur i tępego powtarzania tych samych schematów. Trafienie Marouane'a Chamakha w 90. minucie nie zmieniło już absolutnie nic. 25-letni napastnik ośmieszył Holgera Basdtubera, minął niepotrzebnie wychodzącego z bramki Butta i dopełnił formalności.
Portal Bundesblog radzi kibicom monachijczyków szykować się do walki w Lidze Europejskiej. Chyba, że ich pupile dadzą się wyprzedzić na mecie Maccabi Hajfa...
Blamaż Bayernu to jedno, ale wspaniały mecz Wolfsburga - drugie. Wilki nieoczekiwanie rozgromiły na wyjeździe Beşiktaş Stambuł 3:0 i do awansu wystarczy im remis w Moskwie. Jeśliby nie daj Boże przegrali, mają jeszcze szansę odprawić z kwitkiem Manchester United. We wczorajszym meczu z Turkami szybko strzelili gola - było to dziełem kapitalnie spisującego się w tym sezonie Zvjezdana Misimovicia. Bośniak wspaniale uderzył piłkę w pełnym biegu, tuż przy słupku, nie dając najmniejszych szans na interwencję Hakanowi Arikanowi. Później wolfsburczycy prowadzili z przeciwnikiem zacięty bój. W końcówce zadali rywalom dwa ciosy i uradowani zeszli z murawy. Zwłaszcza trafienie na 2:0 mogło się podobać - Christian Gentner efektownym technicznym lobem ośmieszył bramkarza.
Dość zaskakującym rezultatem zakończyło się trzecie spotkanie z udziałem niemieckiego klubu. VfB Stuttgart, po bęckach w pierwszym meczu z Sewillą, wyciągnął wnioski i wywiózł ze stolicy Andaluzji cenny remis. Korzystny rezultat zapewnił na 12 minut przed końcowym gwizdkiem 22-letni Serb Zdravko Kuzmanović, sprowadzony przed sezonem z Fiorentiny. Popisał się on cudowną bombą z 25 metrów. Paradoksem jest, że wybrańcy Markusa Babbela nie wygrali jeszcze meczu (3 remisy i porażka), a mają niemałe szanse na przebrnięcie fazy grupowej. Pozostały im mecze w Glasgow z Rangersami i u siebie z rumuńską Unireą.
4. kolejka fazy grupowej Ligi Mistrzów:
Bayern Monachium - Girondins Bordeaux 0:2
Gourcuff 37, Chamakh 90
Beşiktaş Stambuł - VfL Wolfsburg 0:3
Misimović 14, Gentner 80, Džeko 87
Sewilla FC - VfB Stuttgart 1:1
Navas 14 - Kuzmanović 78
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz