Nie było niespodzianki w rewanżowym meczu ćwierćfinałowym Ligi Mistrzów. Schalke nie przegrało u siebie czterema bramkami z Interem. Ba, w ogóle nie przegrało, tylko po raz drugi pokonało obrońcę tytułu. Tym razem 2:1 - i wynik był jak najbardziej zasłużony.
Przed meczem żywiono pewne obawy, czy Schalke wytrzyma psychicznie i po raz pierwszy w historii awansuje do półfinału Pucharu Mistrzów. Argumentowano, że pierwsze spotkanie było absurdalne i rezultat 2:5 nie odzwierciedla różnicy klas zespołów. Może i tak, ale team Ralfa Rangnicka spisał się na medal i wykorzystał życiową szansę.
W pierwszej połowie nieco lepsze wrażenie sprawiali goście, ale gola do szatni zdobył fenomenalny Raúl. Hiszpan zrobił to w swoim stylu: wpadł w pole karne (świetne podanie Jurado!), minął bramkarza i strzelił do pustej siatki. Teraz Inter potrzebował strzelenia pięciu bramek w drugiej odsłonie.
Strzelił tylko jedną - tuż po przerwie trafił Thiago Motta. Na więcej przyjezdnych stać już nie było i choć próbowali atakować, nie mogli przełamać dobrze dysponowanej (o dziwo) obrony gelsenkircheńczyków. W końcówce się odsłonili i dali bezlitośnie skontrować - Raúl wypuścił w bój Benedikta Höwedesa, a stoper gospodarzy niczym rasowy snajper wykorzystał sytuację sam na sam. 7:3 w dwumeczu z obrońcą trofeum musi budzić podziw. Gromkie brawa dla FC Schalke 04!
W półfinale Królewsko-Niebiescy spotkają się z Manchesterem United. Pierwsze starcie na Veltins Arena 26 kwietnia, rewanż tydzień później na Old Trafford. Drugiego finalistę i potencjalnego rywala S04 wyłoni starcie Realu Madryt z Barceloną.
2. mecz ćwierćfinału Ligi Mistrzów:
FC Schalke 04 - Inter Mediolan 2:1
Raúl 45, Höwedes 81 - Motta 49
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz