Źle skończył się pierwszy mecz półfinałowy Ligi Mistrzów między FC Schalke 04 a Manchesterem United. Gospodarze zasłużenie przegrali 0:2 i ograniczyli swoje szanse na udział w wielkim finale na Wembley do minimum. Przyjezdni załatwili sprawę w dwie minuty.
Ten mecz wyjątkowo nie wyszedł gospodarzom. Praktycznie nie istnieli na boisku, nie stworzyli poważniejszych okazji do strzelenia gola, za to na bardzo wiele pozwalali Anglikom. Mieli jednak to szczęście, że między słupkami stał najlepszy bramkarz świata Manuel Neuer. W kilku sytuacjach bronił wręcz w nieprawdopodobny sposób, czym wprawiał w osłupienie obserwatorów tego meczu. Jednocześnie potwierdził, że w swojej branży jest już bezwzględnym dominatorem. Jeśli ktoś ma co do tego jakiekolwiek wątpliwości, niech obejrzy w sieci "Internet" skrót tego meczu.
O ile w pierwszej połowie udało się powstrzymać nawałnicę przyjezdnych, o tyle w drugiej nie było już tak kolorowo. Neuer ile mógł, tyle bronił, jednak w 67. minucie Wayne Rooney posłał perfekcyjne prostopadłe podanie do Ryana Giggsa i 37-letni skrzydłowy otworzył wynik. Dwie minuty później było w zasadzie pozamiatane. Przyjezdni rozklepali defensywę Schalke i do siatki trafił Rooney. Wynik został ustalony.
Rewanż odbędzie się za 8 dni na Old Trafford, jednak po tym, co zobaczyliśmy dzisiaj, trudno być optymistą. Tak czy owak - wielkie brawa dla Schalke za dojście do tak dalekiego etapu Ligi Mistrzów i koncertowe wyrzucenie za burtę Walencji oraz zwłaszcza Interu.
1. mecz półfinału Ligi Mistrzów:
FC Schalke 04 - Manchester United 0:2
Giggs 67, Rooney 69
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz