czwartek, 30 sierpnia 2012

Liga Europy: Bundesliga w komplecie

Oba niemieckie kluby uczestniczące w I rundzie Ligi Europy spełniły oczekiwania i awansowały do fazy grupowej. Stuttgart przywiózł zwycięski remis z Moskwy, a Hanower zmiótł z powierzchni ziemi mistrza Polski - Śląsk Wrocław.

Zacznijmy od meczu Szwabów, bo oni awans zapewnili sobie już we wtorek. Wynik 2:0 w pierwszym spotkaniu dał podopiecznym Brunona Labbadii duży komfort, ale Rosjanie nie mieli zamiaru się poddawać i od początku ruszyli do ataku. W pierwszym kwadransie mieli dwie okazje po strzałach z dystansu, lecz oba były niecelne. Później zaczęli się odgryzać goście - strzał Okazakiego obronił Szunin, a uderzenie Harnika z kilku metrów wylądowało na słupku. Niedługo przed przerwą VfB miał sporo szczęścia, bo sędzia mógł odgwizdać rzut karny po faulu Meksykanina Mazy na Aleksandrze Kokorinie.
Druga odsłona zaczęła się od fenomenalnego strzału Christiana Noboi. Ekwadorczyk uderzył z półobrotu i trafił w poprzeczkę. Gdyby trafił, zrobiłoby się nerwowo. A tak w 64. minucie było już pozamiatane. Świetna prostopadła piłka od Hajnala trafiła do Vedada Ibiševicia, a ten w sytuacji sam na sam nie pomylił się. Przypomnijmy, że przed tygodniem Bośniak dwukrotnie trafił do siatki. Jest to więc kat Dinama Moskwa.

Gospodarze potrzebowali teraz czterech bramek, ale stać ich było na strzelenie tylko jednej. Po dość przypadkowej akcji, pełnej błędów obrony Stuttgartu, gola zdobył Kokorin. Co z tego. W fazie grupowej zobaczymy Niemców.

Także tych z Hanoweru. Po wygranej 5:3 we Wrocławiu tylko niepoprawni optymiści z Polski mogli liczyć na awans Śląska. Tymczasem rewanż zaczął się paradoksalnie - od trafienia przyjezdnych. Tak jak w pierwszym starciu, tak i tutaj sukces przyniósł rzut rożny i dokładna piłka Mili do Kaźmierczaka.

Potem Śląsk został zabity, a jego zwłoki - zbezczeszczone. W 22. minucie idiotycznie we własnym polu karnym zachował się Tomasz Jodłowiec, wchodząc z bara w Jana Schlaudraffa. Efektem był rzut karny i czerwona kartka dla obrońcy. Jedenastkę pewnie egzekwował Mohammed Abdellaoue. Druga bramka to koncert Szabolcsa Husztiego, który najpierw ośmieszył Marcina Kowalczyka, po czym pobiegł kilkadziesiąt metrów i przerzucił piłkę nad wychodzącym Kelemenem.

Druga połowa to dalszy ciąg zabawy z bezradnymi Polakami. Trener Mirko Slomka wpuścił nawet Artura Sobiecha, a ten odwdzięczył się dwoma bramkami. Konającego dobił ponownie Huszti. A warto dodać, że hanowerczycy mieli jeszcze kilka doskonałych sytuacji i mogło się to skończyć pobiciem rekordu Widzewa Łódź w europejskich pucharach (0:9 z Eintrachtem Frankfurt w 1992 roku). Inna sprawa, że Hanower wszedł w ten sezon bardzo dobrze, ma stabilną kadrę i niezłą ławkę i może jeszcze namieszać. Radzilibyśmy mieć baczenie na ten zespół.

Losowanie fazy grupowej w piątek, a start rozgrywek będzie miał miejsce 20 września. Do Stuttgartu i Hanoweru, które przebrnęły eliminacje, dołączą również zespoły Bayeru Leverkusen (awans bezpośredni) i Borussii M'gladbach (odpadła z Ligi Mistrzów).

I RUNDA LIGI EUROPY 

Dinamo Moskwa - VfB Stuttgart 1:1 (0:2)
Kokorin 77 - Ibišević 64

Hanower 96 - Śląsk Wrocław 5:1 (5:3)
Abdellaoue 22-k., Huszti 35 i 87, Sobiech 68 i 84 - Kaźmierczak 10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz