Ten błyskotliwy i przykuwający uwagę czytelnika tytuł dotyczy ciekawego zjawiska, które od kilku lat można zaobserwować w lidze niemieckiej. Chodzi mianowicie o japońskich piłkarzy, coraz częściej kopiących piłkę na boiskach Bundesligi. O ile przed kilkoma laty Kraj Kwitnącej Wiśni miał jednego, góra dwóch przedstawicieli w Niemczech, o tyle w zeszłym sezonie - aż dziewięciu. A najnowsze ruchy transferowe zapowiadają, że w rozgrywkach 2012/13 padnie rekord pod względem liczby Japończyków w Bundeslidze.
Główną przyczyną wzmożonej penetracji japońskiego rynku futbolowego jest oczywiście spektakularna kariera Shinjiego Kagawy, który w 2010 roku za kilkaset tysięcy euro odstępnego zasilił Borussię Dortmund. 21-latek udawał się na podbój Europy z drugoligowego Cerezo Osaka. Ciekawe kto wówczas przypuszczał, że ofensywny pomocnik zrobi w Niemczech taką furorę i będzie jednym z głównych architektów dwóch tytułów mistrzowskich Czarno-Żółtych. I że po dwóch latach odkupi go wielki Manchester United, wykładając na stół 15 milionów euro. Nic więc dziwnego, że dziś większość niemieckich klubów poluje na swojego Kagawę. Ale żaden z piłkarzy z dalekowschodnich wysp nawet nie zbliżył się do poziomu Shinjiego.
Transfer Kagawy na Old Trafford to świetna okazja, by prześledzić historię występów Japończyków w 1. Bundeslidze.
Pionierem był Yasuhiko Okudera (ur. 1952) - i to pionierem w szerszym kontekście. Był nie tylko pierwszym Japończykiem w Bundeslidze, ale w ogóle pierwszym Japończykiem grającym profesjonalnie w piłkę nożną w Europie. Co więcej, był też pierwszym Azjatą, który zdobył gola w rozgrywkach o Puchar Mistrzów. Jego historia jest tyleż ciekawa, co przypadkowa. Gdy wraz ze swoim klubem Furukawa Electric przebywał na tournée po Europie w 1977 roku, został wypatrzony przez ówczesnego trenera 1. FC Kolonia Hennesa Weisweilera. Szkoleniowiec natychmiast nakłonił Okuderę do podpisania kontraktu i tak zaczęła się trwająca niemal 10 lat przygoda Japończyka z niemiecką piłką. Już w pierwszym sezonie wywalczył z Kozłami dublet. Po początkowych problemach z aklimatyzacją 25-letni pomocnik wywalczył miejsce w pomocy i nie oddał go przez trzy lata.
W 1981 roku zwolniono Weisweilera, a nowy trener nie bardzo widział dla niego miejsce w składzie. Okudera został zesłany do drugoligowej Herthy, gdzie pokazał się z bardzo dobrej strony (8 bramek w 25 meczach). Niestety berlińczycy nie wywalczyli awansu do ekstraklasy, więc gdy po Japończyka zgłosił się słynny Otto Rehhagel z Werderu Brema, nie zwlekał ani chwili. Transfer był strzałem w dziesiątkę. Okudera przez 5 sezonów rozegrał w zielono-białych barwach 159 meczów i strzelił 11 goli. Werder trzy razy meldował się na drugim miejscu w tabeli, uznając wyższość a to Hamburga, a to Bayernu. Ostatecznie w 1986 roku, w wieku 34 lat, Okudera wrócił do swojego macierzystego klubu Furukawa Electric. Grę w 1. Bundeslidze zakończył z imponującym dorobkiem 234 meczów i 26 goli.
Drugim Japończykiem w Niemczech był napastnik Kazuo Ozaki (ur. 1960), broniący w latach 1983-1988 barw Arminii Bielefeld, a w sezonie 1988/89 FC St. Pauli. Przychodził do Niemiec z Mitsubishi Motors. Miał na koncie tytuł dla najlepszego piłkarza Japonii anno 1982. Ozaki bohatersko walczył o utrzymanie Arminii w ekstraklasie, jednak w 1985 roku przeżył gorycz degradacji. Po trzech latach na drugim froncie odszedł do pierwszoligowego FC St. Pauli, gdzie wystąpił w zaledwie 6 meczach. Niedługo po 30. urodzinach wrócił do Japonii. Bilans: 62 mecze i 9 goli w Bundeslidze.
Na kolejnego przybysza z Dalekiego Wschodu trzeba było aż do 2003 roku. W trakcie rozgrywek 2002/03 do kadry Hamburger SV dołączył napastnik Naohiro Takahara (ur. 1979). Przyszedł z Júbilo Iwata, gdzie imponował niebywałą skutecznością (26 goli w 27 meczach w sezonie 2002). Przedtem zaliczył epizod w Boca Juniors (był pierwszym Japończykiem w lidze argentyńskiej). W HSV zaczął świetnie - już w trzecim meczu pięknym strzałem głową w ostatniej minucie uratował drużynie remis z Bayernem w Monachium. Potem było już gorzej - jak na napastnika strzelał mało goli (13 w 3,5 roku) i w 2006 roku zdecydowano się oddać go do Eintrachtu Frankfurt. Tam rozegrał swój najlepszy sezon w Niemczech, zdobywając 11 bramek w sezonie 2006/07. W wyjazdowym meczu z Alemannią Akwizgran ustrzelił hat-tricka, a jego drużyna wygrała 3:2. W kolejnych rozgrywkach zmagał się z kontuzjami i zniżką formy. W styczniu 2008 roku wrócił do Japonii (Urawa Red Diamonds). W Bundeslidze może poszczycić się 25 bramkami w 135 meczach.
W sezonie 2007/08 roku Bundesliga przeżyła pierwszy, mały szczyt zainteresowania japońskimi futbolistami. W lecie do grającego w Eintrachcie Takahary dołączył Jun'ichi Inamoto (ur. 1979), a w przerwie zimowej Wolfsburg pozyskał Makoto Hasebe (ur. 1984), zaś Bochum Shinjiego Ono (ur. 1979).
Z nowego tercetu najwięcej osiągnął Hasebe, który do dziś reprezentuje barwy Wilków i świętował z tą drużyną sensacyjne mistrzostwo Niemiec w 2009 roku. Przychodził z Urawa Red Diamonds i dał się poznać jako twardy, solidny defensywny pomocnik. U Felixa Magatha jest podstawowym zawodnikiem. Zagrał w 111 meczach w Bundeslidze, strzelił 3 gole. Z reprezentacją uczestniczył w Mistrzostwach Świata w RPA (Japończycy odpadli w 1/8 z Paragwajem po karnych).
Shinji Ono (kolejny gracz sprowadzony z Urawy) spędził dwa lata w Bochum (2008-2010), ale nie przebił się tam do składu i wrócił na Daleki Wschód, do Shimizu S-Pulse. Spodziewano się po nim znacznie więcej - miał bogatą przeszłość w Feyenoordzie Rotterdam (w latach 2001-2006 ponad 100 występów w Eredivisie) i w reprezentacji, z którą uczestniczył w trzech Mundialach (Francja 1998, Korea/Japonia 2002 i Niemcy 2006). W 2002 roku wybrano go najlepszym piłkarzem Azji. Niestety na Bundesligę okazał się za słaby (bilans: 29 spotkań, bez goli).
Inamoto miał kto wie czy nie lepsze referencje. Wybił się w Gambie Osaka - i to na tyle, że zwrócił na siebie uwagę samego Arsene'a Wengera, który w 2001 roku sprowadził go na ówczesne Highbury. Konkurencja w Arsenalu była zbyt duża i 22-latek nie zagrał nawet jednego meczu, ale po przeprowadzce do lokalnego rywala Fulham zaczął regularnie wybiegać na boisko. Potem spędził jeszcze 3 lata w West Bromwich i rok w Galatasaray, więc można powiedzieć, że Eintracht sprowadzał całkiem doświadczonego i ogranego w Europie piłkarza. Inamoto spędził we Frankfurcie dwa lata, ale nie pokazał nic nadzwyczajnego (43 mecze, 0 goli). Więcej spodziewano się po tym środkowym pomocniku. W 2009 roku oddano go do francuskiego Rennes, a dziś dogorywa w rodzimej lidze.
Siódmym Japończykiem został Yoshito Okubo (ur. 1982), ale był to klasyczny meteor. W przerwie zimowej sezonu 2008/09 kupił go trener Wolfsburga Felix Magath, najwyraźniej zadowolony z postawy Hasebe. Okubo miał być alternatywą dla superduetu napastników Grafite-Edin Džeko. Nie był. Zagrał w 9 meczach, nie strzelił ani jednego gola i wrócił tam, skąd przybył, czyli do Vissel Kobe. Na osłodę został mu medal za mistrzostwo Niemiec.
W 2010 roku zaczęło się na dobre. O Shinjim Kagawie (ur. 1989) napisano już wszystko. Dwa sezony w Dortmundzie, 2 mistrzostwa, 1 Puchar Niemiec, sporo pięknych bramek i niezapomnianych akcji jak nie z Lucasem Barriosem, to z Robertem Lewandowskim bądź z innymi ofensywnymi asami w zespole Kloppa. Były też trudne chwile - ciężka kontuzja wykluczyła go z gry na całą rundę wiosenną sezonu 2010/11. Ale i bez Kagawy dortmundczycy pozamiatali w lidze. Rozgrywki 2011/12 to wielki powrót Japończyka, który zakończył sezon z dorobkiem 13 bramek i 11 asyst. Sir Alex Ferguson nie poskąpił grosza i wkrótce Kagawa będzie dogrywał Wayne'owi Rooneyowi. W Bundeslidze zagrał w 49 meczach, zdobył 21 goli. A przychodził z drugiej ligi japońskiej za paczkę frytek...
Równolegle do Kagawy Bundesligę zasiliło dwóch innych jego rodaków: Atsuto Uchida (ur. 1988) trafił do Schalke, a Kishō Yano (ur. 1984) do Fryburga. Uchida to prawy obrońca, wcześniej grał w Kashima Antlers i sprawdził się w warunkach ligi niemieckiej. Na razie ma na koncie 44 mecze w Bundeslidze i czeka na więcej. Z kolei Yano nie poradził sobie zupełnie. Był typową zapchajdziurą, wchodził z ławki do pierwszej lub drugiej linii i nic wielkiego nie zwojował. Po tym, jak jesienią 2011 nie zagrał ani minuty, wrócił do kraju (Albirex Niigata). Skończył z 15 meczami bez bramek.
Przed rundą wiosenną sezonu 2010/2011 przybyło jeszcze dwóch Japończyków. Shinji Okazaki (ur. 1986) wzmocnił Stuttgart, a Tomoaki Makino (ur. 1987) Kolonię. Makino w Niemczech już nie ma. Wystąpił w kilku ogonach (dokładnie w 8) i obecnie kopie się w czoło w Japonii. A Okazaki wystrzelił, może się podobać i na razie najbliżej mu do famy, jakiej dorobił się Kagawa. W poprzednim sezonie strzelił 7 goli, miał podstawowe miejsce na lewym skrzydle i generalnie imponował. To wszechstronny zawodnik, z którego Szwaby powinny mieć wiele pożytku. Bilans Okazakiego to 38/9.
Przed ostatnim sezonem zaciąg trwał w najlepsze i Japonia dorobiła się już 10 przedstawicieli w lidze naszych zachodnich sąsiadów. Zacznijmy od defensywnego pomocnika Hajime Hosogai (ur. 1986). Jego sprowadził Bayer Leverkusen i od razu wypożyczył do Augsburga. W ekipie beniaminka Azjata miał pewne miejsce (32 mecze, 3 bramki) i walnie przyczynił się do zachowania ligowego bytu. W nagrodę wrócił z zesłania i w nowych rozgrywkach założy trykot Aptekarzy.
Ciekawą historię ma Gōtoku Sakai (ur. 1991), od pół roku grający w Stuttgarcie. Ten owoc małżeństwa japońsko-niemieckiego przyszedł na świat w... Nowym Jorku. Przyszedł z Albirex Niigata, zwykle gra na boku obrony i może być dumny ze swojej pierwszej rundy w Niemczech. Zagrał w 14 meczach i zaliczył 5 asyst. Warto zapamiętać to nazwisko i sprawdzić za kilka lat co z niego wyrośnie.
Dwóch ostatnich bohaterów tego tekstu (nr 15 i 16) na razie nie miało okazji się szerzej zaprezentować, bo zagrali po 3 mecze. To Takashi Usami (ur. 1992) z Bayernu Monachium i Yuki Otsu (ur. 1990) z Gladbach. Ten pierwszy w przyszłym sezonie zagra w Hoffenheim, a przyszłość drugiego jest niejasna.
Co dalej? Hanower 96 zaklepał już Hirokiego Sakai (ur. 1990), prawego obrońcą lub pomocnika Kashiwy Reysol, a Norymberga pozyskała Hiroshiego Kiyotake (1989), ofensywnego pomocnika Cerezo Osaka. To pewnie nie koniec.
JAPOŃCZYCY W 1. BUNDESLIDZE:
1. Yasuhiko Okudera (Kolonia, Werder, 1977-1986) 234/26
2. Naohiro Takahara (Hamburg, Frankfurt, 2003-2008) 135/25
3. Makoto Hasebe (Wolfsburg, 2008-2012) 111/3
4. Kazuo Ozaki (Bielefeld, St. Pauli, 1983-1989) 62/9
5. Shinji Kagawa (Dortmund, 2010-2012) 49/21
6. Atsuto Uchida (Schalke, 2010-2012) 44/0
7. Jun'ichi Inamoto (Frankfurt, 2007-2009) 43/0
8. Shinji Okazaki (Stuttgart, 2011-2012) 38/9
9. Hajime Hosogai (Augsburg, 2011-2012) 32/3
10. Shinji Ono (Bochum, 2008-2010) 29/0
11. Kishō Yano (Fryburg, 2010-2011) 15/0
12. Gōtoku Sakai (Stuttgart, 2012) 14/0
13. Yoshito Okubo (Wolfsburg, 2009) 9/0
14. Tomoaki Makino (Kolonia, 2011) 8/0
15. Yuki Otsu (M'gladbach, 2011-2012) 3/0
16. Takashi Usami (Bayern, 2011-2012) 3/0
W 1981 roku zwolniono Weisweilera, a nowy trener nie bardzo widział dla niego miejsce w składzie. Okudera został zesłany do drugoligowej Herthy, gdzie pokazał się z bardzo dobrej strony (8 bramek w 25 meczach). Niestety berlińczycy nie wywalczyli awansu do ekstraklasy, więc gdy po Japończyka zgłosił się słynny Otto Rehhagel z Werderu Brema, nie zwlekał ani chwili. Transfer był strzałem w dziesiątkę. Okudera przez 5 sezonów rozegrał w zielono-białych barwach 159 meczów i strzelił 11 goli. Werder trzy razy meldował się na drugim miejscu w tabeli, uznając wyższość a to Hamburga, a to Bayernu. Ostatecznie w 1986 roku, w wieku 34 lat, Okudera wrócił do swojego macierzystego klubu Furukawa Electric. Grę w 1. Bundeslidze zakończył z imponującym dorobkiem 234 meczów i 26 goli.
Yasuhiko Okudera w barwach Werderu |
Drugim Japończykiem w Niemczech był napastnik Kazuo Ozaki (ur. 1960), broniący w latach 1983-1988 barw Arminii Bielefeld, a w sezonie 1988/89 FC St. Pauli. Przychodził do Niemiec z Mitsubishi Motors. Miał na koncie tytuł dla najlepszego piłkarza Japonii anno 1982. Ozaki bohatersko walczył o utrzymanie Arminii w ekstraklasie, jednak w 1985 roku przeżył gorycz degradacji. Po trzech latach na drugim froncie odszedł do pierwszoligowego FC St. Pauli, gdzie wystąpił w zaledwie 6 meczach. Niedługo po 30. urodzinach wrócił do Japonii. Bilans: 62 mecze i 9 goli w Bundeslidze.
Na kolejnego przybysza z Dalekiego Wschodu trzeba było aż do 2003 roku. W trakcie rozgrywek 2002/03 do kadry Hamburger SV dołączył napastnik Naohiro Takahara (ur. 1979). Przyszedł z Júbilo Iwata, gdzie imponował niebywałą skutecznością (26 goli w 27 meczach w sezonie 2002). Przedtem zaliczył epizod w Boca Juniors (był pierwszym Japończykiem w lidze argentyńskiej). W HSV zaczął świetnie - już w trzecim meczu pięknym strzałem głową w ostatniej minucie uratował drużynie remis z Bayernem w Monachium. Potem było już gorzej - jak na napastnika strzelał mało goli (13 w 3,5 roku) i w 2006 roku zdecydowano się oddać go do Eintrachtu Frankfurt. Tam rozegrał swój najlepszy sezon w Niemczech, zdobywając 11 bramek w sezonie 2006/07. W wyjazdowym meczu z Alemannią Akwizgran ustrzelił hat-tricka, a jego drużyna wygrała 3:2. W kolejnych rozgrywkach zmagał się z kontuzjami i zniżką formy. W styczniu 2008 roku wrócił do Japonii (Urawa Red Diamonds). W Bundeslidze może poszczycić się 25 bramkami w 135 meczach.
W sezonie 2007/08 roku Bundesliga przeżyła pierwszy, mały szczyt zainteresowania japońskimi futbolistami. W lecie do grającego w Eintrachcie Takahary dołączył Jun'ichi Inamoto (ur. 1979), a w przerwie zimowej Wolfsburg pozyskał Makoto Hasebe (ur. 1984), zaś Bochum Shinjiego Ono (ur. 1979).
Makoto Hasebe gra w Wolfsburgu już piąty rok |
Z nowego tercetu najwięcej osiągnął Hasebe, który do dziś reprezentuje barwy Wilków i świętował z tą drużyną sensacyjne mistrzostwo Niemiec w 2009 roku. Przychodził z Urawa Red Diamonds i dał się poznać jako twardy, solidny defensywny pomocnik. U Felixa Magatha jest podstawowym zawodnikiem. Zagrał w 111 meczach w Bundeslidze, strzelił 3 gole. Z reprezentacją uczestniczył w Mistrzostwach Świata w RPA (Japończycy odpadli w 1/8 z Paragwajem po karnych).
Shinji Ono (kolejny gracz sprowadzony z Urawy) spędził dwa lata w Bochum (2008-2010), ale nie przebił się tam do składu i wrócił na Daleki Wschód, do Shimizu S-Pulse. Spodziewano się po nim znacznie więcej - miał bogatą przeszłość w Feyenoordzie Rotterdam (w latach 2001-2006 ponad 100 występów w Eredivisie) i w reprezentacji, z którą uczestniczył w trzech Mundialach (Francja 1998, Korea/Japonia 2002 i Niemcy 2006). W 2002 roku wybrano go najlepszym piłkarzem Azji. Niestety na Bundesligę okazał się za słaby (bilans: 29 spotkań, bez goli).
Inamoto miał kto wie czy nie lepsze referencje. Wybił się w Gambie Osaka - i to na tyle, że zwrócił na siebie uwagę samego Arsene'a Wengera, który w 2001 roku sprowadził go na ówczesne Highbury. Konkurencja w Arsenalu była zbyt duża i 22-latek nie zagrał nawet jednego meczu, ale po przeprowadzce do lokalnego rywala Fulham zaczął regularnie wybiegać na boisko. Potem spędził jeszcze 3 lata w West Bromwich i rok w Galatasaray, więc można powiedzieć, że Eintracht sprowadzał całkiem doświadczonego i ogranego w Europie piłkarza. Inamoto spędził we Frankfurcie dwa lata, ale nie pokazał nic nadzwyczajnego (43 mecze, 0 goli). Więcej spodziewano się po tym środkowym pomocniku. W 2009 roku oddano go do francuskiego Rennes, a dziś dogorywa w rodzimej lidze.
Siódmym Japończykiem został Yoshito Okubo (ur. 1982), ale był to klasyczny meteor. W przerwie zimowej sezonu 2008/09 kupił go trener Wolfsburga Felix Magath, najwyraźniej zadowolony z postawy Hasebe. Okubo miał być alternatywą dla superduetu napastników Grafite-Edin Džeko. Nie był. Zagrał w 9 meczach, nie strzelił ani jednego gola i wrócił tam, skąd przybył, czyli do Vissel Kobe. Na osłodę został mu medal za mistrzostwo Niemiec.
W 2010 roku zaczęło się na dobre. O Shinjim Kagawie (ur. 1989) napisano już wszystko. Dwa sezony w Dortmundzie, 2 mistrzostwa, 1 Puchar Niemiec, sporo pięknych bramek i niezapomnianych akcji jak nie z Lucasem Barriosem, to z Robertem Lewandowskim bądź z innymi ofensywnymi asami w zespole Kloppa. Były też trudne chwile - ciężka kontuzja wykluczyła go z gry na całą rundę wiosenną sezonu 2010/11. Ale i bez Kagawy dortmundczycy pozamiatali w lidze. Rozgrywki 2011/12 to wielki powrót Japończyka, który zakończył sezon z dorobkiem 13 bramek i 11 asyst. Sir Alex Ferguson nie poskąpił grosza i wkrótce Kagawa będzie dogrywał Wayne'owi Rooneyowi. W Bundeslidze zagrał w 49 meczach, zdobył 21 goli. A przychodził z drugiej ligi japońskiej za paczkę frytek...
Bramki, asysty i wiecznie roześmiana facjata - do tego przyzwyczaił fanów Dortmundu Shinji Kagawa |
Równolegle do Kagawy Bundesligę zasiliło dwóch innych jego rodaków: Atsuto Uchida (ur. 1988) trafił do Schalke, a Kishō Yano (ur. 1984) do Fryburga. Uchida to prawy obrońca, wcześniej grał w Kashima Antlers i sprawdził się w warunkach ligi niemieckiej. Na razie ma na koncie 44 mecze w Bundeslidze i czeka na więcej. Z kolei Yano nie poradził sobie zupełnie. Był typową zapchajdziurą, wchodził z ławki do pierwszej lub drugiej linii i nic wielkiego nie zwojował. Po tym, jak jesienią 2011 nie zagrał ani minuty, wrócił do kraju (Albirex Niigata). Skończył z 15 meczami bez bramek.
Przed rundą wiosenną sezonu 2010/2011 przybyło jeszcze dwóch Japończyków. Shinji Okazaki (ur. 1986) wzmocnił Stuttgart, a Tomoaki Makino (ur. 1987) Kolonię. Makino w Niemczech już nie ma. Wystąpił w kilku ogonach (dokładnie w 8) i obecnie kopie się w czoło w Japonii. A Okazaki wystrzelił, może się podobać i na razie najbliżej mu do famy, jakiej dorobił się Kagawa. W poprzednim sezonie strzelił 7 goli, miał podstawowe miejsce na lewym skrzydle i generalnie imponował. To wszechstronny zawodnik, z którego Szwaby powinny mieć wiele pożytku. Bilans Okazakiego to 38/9.
Przed ostatnim sezonem zaciąg trwał w najlepsze i Japonia dorobiła się już 10 przedstawicieli w lidze naszych zachodnich sąsiadów. Zacznijmy od defensywnego pomocnika Hajime Hosogai (ur. 1986). Jego sprowadził Bayer Leverkusen i od razu wypożyczył do Augsburga. W ekipie beniaminka Azjata miał pewne miejsce (32 mecze, 3 bramki) i walnie przyczynił się do zachowania ligowego bytu. W nagrodę wrócił z zesłania i w nowych rozgrywkach założy trykot Aptekarzy.
Gōtoku Sakai zaliczył świetną wiosnę w barwach Stuttgartu |
Ciekawą historię ma Gōtoku Sakai (ur. 1991), od pół roku grający w Stuttgarcie. Ten owoc małżeństwa japońsko-niemieckiego przyszedł na świat w... Nowym Jorku. Przyszedł z Albirex Niigata, zwykle gra na boku obrony i może być dumny ze swojej pierwszej rundy w Niemczech. Zagrał w 14 meczach i zaliczył 5 asyst. Warto zapamiętać to nazwisko i sprawdzić za kilka lat co z niego wyrośnie.
Dwóch ostatnich bohaterów tego tekstu (nr 15 i 16) na razie nie miało okazji się szerzej zaprezentować, bo zagrali po 3 mecze. To Takashi Usami (ur. 1992) z Bayernu Monachium i Yuki Otsu (ur. 1990) z Gladbach. Ten pierwszy w przyszłym sezonie zagra w Hoffenheim, a przyszłość drugiego jest niejasna.
Co dalej? Hanower 96 zaklepał już Hirokiego Sakai (ur. 1990), prawego obrońcą lub pomocnika Kashiwy Reysol, a Norymberga pozyskała Hiroshiego Kiyotake (1989), ofensywnego pomocnika Cerezo Osaka. To pewnie nie koniec.
JAPOŃCZYCY W 1. BUNDESLIDZE:
1. Yasuhiko Okudera (Kolonia, Werder, 1977-1986) 234/26
2. Naohiro Takahara (Hamburg, Frankfurt, 2003-2008) 135/25
3. Makoto Hasebe (Wolfsburg, 2008-2012) 111/3
4. Kazuo Ozaki (Bielefeld, St. Pauli, 1983-1989) 62/9
5. Shinji Kagawa (Dortmund, 2010-2012) 49/21
6. Atsuto Uchida (Schalke, 2010-2012) 44/0
7. Jun'ichi Inamoto (Frankfurt, 2007-2009) 43/0
8. Shinji Okazaki (Stuttgart, 2011-2012) 38/9
9. Hajime Hosogai (Augsburg, 2011-2012) 32/3
10. Shinji Ono (Bochum, 2008-2010) 29/0
11. Kishō Yano (Fryburg, 2010-2011) 15/0
12. Gōtoku Sakai (Stuttgart, 2012) 14/0
13. Yoshito Okubo (Wolfsburg, 2009) 9/0
14. Tomoaki Makino (Kolonia, 2011) 8/0
15. Yuki Otsu (M'gladbach, 2011-2012) 3/0
16. Takashi Usami (Bayern, 2011-2012) 3/0
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz