wtorek, 17 lipca 2012

Kwitnie wiśnia w Bundeslidze

Ten błyskotliwy i przykuwający uwagę czytelnika tytuł dotyczy ciekawego zjawiska, które od kilku lat można zaobserwować w lidze niemieckiej. Chodzi mianowicie o japońskich piłkarzy, coraz częściej kopiących piłkę na boiskach Bundesligi. O ile przed kilkoma laty Kraj Kwitnącej Wiśni miał jednego, góra dwóch przedstawicieli w Niemczech, o tyle w zeszłym sezonie - aż dziewięciu. A najnowsze ruchy transferowe zapowiadają, że w rozgrywkach 2012/13 padnie rekord pod względem liczby Japończyków w Bundeslidze.

Główną przyczyną wzmożonej penetracji japońskiego rynku futbolowego jest oczywiście spektakularna kariera Shinjiego Kagawy, który w 2010 roku za kilkaset tysięcy euro odstępnego zasilił Borussię Dortmund. 21-latek udawał się na podbój Europy z drugoligowego Cerezo Osaka. Ciekawe kto wówczas przypuszczał, że ofensywny pomocnik zrobi w Niemczech taką furorę i będzie jednym z głównych architektów dwóch tytułów mistrzowskich Czarno-Żółtych. I że po dwóch latach odkupi go wielki Manchester United, wykładając na stół 15 milionów euro. Nic więc dziwnego, że dziś większość niemieckich klubów poluje na swojego Kagawę. Ale żaden z piłkarzy z dalekowschodnich wysp nawet nie zbliżył się do poziomu Shinjiego.

Transfer Kagawy na Old Trafford to świetna okazja, by prześledzić historię występów Japończyków w 1. Bundeslidze.

Pionierem był Yasuhiko Okudera (ur. 1952) - i to pionierem w szerszym kontekście. Był nie tylko pierwszym Japończykiem w Bundeslidze, ale w ogóle pierwszym Japończykiem grającym profesjonalnie w piłkę nożną w Europie. Co więcej, był też pierwszym Azjatą, który zdobył gola w rozgrywkach o Puchar Mistrzów. Jego historia jest tyleż ciekawa, co przypadkowa. Gdy wraz ze swoim klubem Furukawa Electric przebywał na tournée po Europie w 1977 roku, został wypatrzony przez ówczesnego trenera 1. FC Kolonia Hennesa Weisweilera. Szkoleniowiec natychmiast nakłonił Okuderę do podpisania kontraktu i tak zaczęła się trwająca niemal 10 lat przygoda Japończyka z niemiecką piłką. Już w pierwszym sezonie wywalczył z Kozłami dublet. Po początkowych problemach z aklimatyzacją 25-letni pomocnik wywalczył miejsce w pomocy i nie oddał go przez trzy lata.

W 1981 roku zwolniono Weisweilera, a nowy trener nie bardzo widział dla niego miejsce w składzie. Okudera został zesłany do drugoligowej Herthy, gdzie pokazał się z bardzo dobrej strony (8 bramek w 25 meczach). Niestety berlińczycy nie wywalczyli awansu do ekstraklasy, więc gdy po Japończyka zgłosił się słynny Otto Rehhagel z Werderu Brema, nie zwlekał ani chwili. Transfer był strzałem w dziesiątkę. Okudera przez 5 sezonów rozegrał w zielono-białych barwach 159 meczów i strzelił 11 goli. Werder trzy razy meldował się na drugim miejscu w tabeli, uznając wyższość a to Hamburga, a to Bayernu. Ostatecznie w 1986 roku, w wieku 34 lat, Okudera wrócił do swojego macierzystego klubu Furukawa Electric. Grę w 1. Bundeslidze zakończył z imponującym dorobkiem 234 meczów i 26 goli.

Yasuhiko Okudera w barwach Werderu

Drugim Japończykiem w Niemczech był napastnik Kazuo Ozaki (ur. 1960), broniący w latach 1983-1988 barw Arminii Bielefeld, a w sezonie 1988/89 FC St. Pauli. Przychodził do Niemiec z Mitsubishi Motors. Miał na koncie tytuł dla najlepszego piłkarza Japonii anno 1982. Ozaki bohatersko walczył o utrzymanie Arminii w ekstraklasie, jednak w 1985 roku przeżył gorycz degradacji. Po trzech latach na drugim froncie odszedł do pierwszoligowego FC St. Pauli, gdzie wystąpił w zaledwie 6 meczach. Niedługo po 30. urodzinach wrócił do Japonii. Bilans: 62 mecze i 9 goli w Bundeslidze.

Na kolejnego przybysza z Dalekiego Wschodu trzeba było aż do 2003 roku. W trakcie rozgrywek 2002/03 do kadry Hamburger SV dołączył napastnik Naohiro Takahara (ur. 1979). Przyszedł z Júbilo Iwata, gdzie imponował niebywałą skutecznością (26 goli w 27 meczach w sezonie 2002). Przedtem zaliczył epizod w Boca Juniors (był pierwszym Japończykiem w lidze argentyńskiej). W HSV zaczął świetnie - już w trzecim meczu pięknym strzałem głową w ostatniej minucie uratował drużynie remis z Bayernem w Monachium. Potem było już gorzej - jak na napastnika strzelał mało goli (13 w 3,5 roku) i w 2006 roku zdecydowano się oddać go do Eintrachtu Frankfurt. Tam rozegrał swój najlepszy sezon w Niemczech, zdobywając 11 bramek w sezonie 2006/07. W wyjazdowym meczu z Alemannią Akwizgran ustrzelił hat-tricka, a jego drużyna wygrała 3:2. W kolejnych rozgrywkach zmagał się z kontuzjami i zniżką formy. W styczniu 2008 roku wrócił do Japonii (Urawa Red Diamonds). W Bundeslidze może poszczycić się 25 bramkami w 135 meczach.

W sezonie 2007/08 roku Bundesliga przeżyła pierwszy, mały szczyt zainteresowania japońskimi futbolistami. W lecie do grającego w Eintrachcie Takahary dołączył Jun'ichi Inamoto (ur. 1979), a w przerwie zimowej Wolfsburg pozyskał Makoto Hasebe (ur. 1984), zaś Bochum Shinjiego Ono (ur. 1979).

Makoto Hasebe gra w Wolfsburgu już piąty rok

Z nowego tercetu najwięcej osiągnął Hasebe, który do dziś reprezentuje barwy Wilków i świętował z tą drużyną sensacyjne mistrzostwo Niemiec w 2009 roku. Przychodził z Urawa Red Diamonds i dał się poznać jako twardy, solidny defensywny pomocnik. U Felixa Magatha jest podstawowym zawodnikiem. Zagrał w 111 meczach w Bundeslidze, strzelił 3 gole. Z reprezentacją uczestniczył w Mistrzostwach Świata w RPA (Japończycy odpadli w 1/8 z Paragwajem po karnych).

Shinji Ono (kolejny gracz sprowadzony z Urawy) spędził dwa lata w Bochum (2008-2010), ale nie przebił się tam do składu i wrócił na Daleki Wschód, do Shimizu S-Pulse. Spodziewano się po nim znacznie więcej - miał bogatą przeszłość w Feyenoordzie Rotterdam (w latach 2001-2006 ponad 100 występów w Eredivisie) i w reprezentacji, z którą uczestniczył w trzech Mundialach (Francja 1998, Korea/Japonia 2002 i Niemcy 2006). W 2002 roku wybrano go najlepszym piłkarzem Azji. Niestety na Bundesligę okazał się za słaby (bilans: 29 spotkań, bez goli).

Inamoto miał kto wie czy nie lepsze referencje. Wybił się w Gambie Osaka - i to na tyle, że zwrócił na siebie uwagę samego Arsene'a Wengera, który w 2001 roku sprowadził go na ówczesne Highbury. Konkurencja w Arsenalu była zbyt duża i 22-latek nie zagrał nawet jednego meczu, ale po przeprowadzce do lokalnego rywala Fulham zaczął regularnie wybiegać na boisko. Potem spędził jeszcze 3 lata w West Bromwich i rok w Galatasaray, więc można powiedzieć, że Eintracht sprowadzał całkiem doświadczonego i ogranego w Europie piłkarza. Inamoto spędził we Frankfurcie dwa lata, ale nie pokazał nic nadzwyczajnego (43 mecze, 0 goli). Więcej spodziewano się po tym środkowym pomocniku. W 2009 roku oddano go do francuskiego Rennes, a dziś dogorywa w rodzimej lidze.

Siódmym Japończykiem został Yoshito Okubo (ur. 1982), ale był to klasyczny meteor. W przerwie zimowej sezonu 2008/09 kupił go trener Wolfsburga Felix Magath, najwyraźniej zadowolony z postawy Hasebe. Okubo miał być alternatywą dla superduetu napastników Grafite-Edin Džeko. Nie był. Zagrał w 9 meczach, nie strzelił ani jednego gola i wrócił tam, skąd przybył, czyli do Vissel Kobe. Na osłodę został mu medal za mistrzostwo Niemiec.

W 2010 roku zaczęło się na dobre. O Shinjim Kagawie (ur. 1989) napisano już wszystko. Dwa sezony w Dortmundzie, 2 mistrzostwa, 1 Puchar Niemiec, sporo pięknych bramek i niezapomnianych akcji jak nie z Lucasem Barriosem, to z Robertem Lewandowskim bądź z innymi ofensywnymi asami w zespole Kloppa. Były też trudne chwile - ciężka kontuzja wykluczyła go z gry na całą rundę wiosenną sezonu 2010/11. Ale i bez Kagawy dortmundczycy pozamiatali w lidze. Rozgrywki 2011/12 to wielki powrót Japończyka, który zakończył sezon z dorobkiem 13 bramek i 11 asyst. Sir Alex Ferguson nie poskąpił grosza i wkrótce Kagawa będzie dogrywał Wayne'owi Rooneyowi. W Bundeslidze zagrał w 49 meczach, zdobył 21 goli. A przychodził z drugiej ligi japońskiej za paczkę frytek...

Bramki, asysty i wiecznie roześmiana facjata - do tego przyzwyczaił fanów Dortmundu Shinji Kagawa

Równolegle do Kagawy Bundesligę zasiliło dwóch innych jego rodaków: Atsuto Uchida (ur. 1988) trafił do Schalke, a Kishō Yano (ur. 1984) do Fryburga. Uchida to prawy obrońca, wcześniej grał w Kashima Antlers i sprawdził się w warunkach ligi niemieckiej. Na razie ma na koncie 44 mecze w Bundeslidze i czeka na więcej. Z kolei Yano nie poradził sobie zupełnie. Był typową zapchajdziurą, wchodził z ławki  do pierwszej lub drugiej linii i nic wielkiego nie zwojował. Po tym, jak jesienią 2011 nie zagrał ani minuty, wrócił do kraju (Albirex Niigata). Skończył z 15 meczami bez bramek.

Przed rundą wiosenną sezonu 2010/2011 przybyło jeszcze dwóch Japończyków. Shinji Okazaki (ur. 1986) wzmocnił Stuttgart, a Tomoaki Makino (ur. 1987) Kolonię. Makino w Niemczech już nie ma. Wystąpił w kilku ogonach (dokładnie w 8) i obecnie kopie się w czoło w Japonii. A Okazaki wystrzelił, może się podobać i na razie najbliżej mu do famy, jakiej dorobił się Kagawa. W poprzednim sezonie strzelił 7 goli, miał podstawowe miejsce na lewym skrzydle i generalnie imponował. To wszechstronny zawodnik, z którego Szwaby powinny mieć wiele pożytku. Bilans Okazakiego to 38/9.

Przed ostatnim sezonem zaciąg trwał w najlepsze i Japonia dorobiła się już 10 przedstawicieli w lidze naszych zachodnich sąsiadów. Zacznijmy od defensywnego pomocnika Hajime Hosogai (ur. 1986). Jego sprowadził Bayer Leverkusen i od razu wypożyczył do Augsburga. W ekipie beniaminka Azjata miał pewne miejsce (32 mecze, 3 bramki) i walnie przyczynił się do zachowania ligowego bytu. W nagrodę wrócił z zesłania i w nowych rozgrywkach założy trykot Aptekarzy.

Gōtoku Sakai zaliczył świetną wiosnę w barwach Stuttgartu

Ciekawą historię ma Gōtoku Sakai (ur. 1991), od pół roku grający w Stuttgarcie. Ten owoc małżeństwa japońsko-niemieckiego przyszedł na świat w... Nowym Jorku. Przyszedł z Albirex Niigata, zwykle gra na boku obrony i może być dumny ze swojej pierwszej rundy w Niemczech. Zagrał w 14 meczach i zaliczył 5 asyst. Warto zapamiętać to nazwisko i sprawdzić za kilka lat co z niego wyrośnie.

Dwóch ostatnich bohaterów tego tekstu (nr 15 i 16) na razie nie miało okazji się szerzej zaprezentować, bo zagrali po 3 mecze. To Takashi Usami (ur. 1992) z Bayernu Monachium i Yuki Otsu (ur. 1990) z Gladbach. Ten pierwszy w przyszłym sezonie zagra w Hoffenheim, a przyszłość drugiego jest niejasna.

Co dalej? Hanower 96 zaklepał już Hirokiego Sakai (ur. 1990), prawego obrońcą lub pomocnika Kashiwy Reysol, a Norymberga pozyskała Hiroshiego Kiyotake (1989), ofensywnego pomocnika Cerezo Osaka. To pewnie nie koniec.

JAPOŃCZYCY W 1. BUNDESLIDZE:

1. Yasuhiko Okudera (Kolonia, Werder, 1977-1986) 234/26
2. Naohiro Takahara (Hamburg, Frankfurt, 2003-2008) 135/25
3. Makoto Hasebe (Wolfsburg, 2008-2012) 111/3
4. Kazuo Ozaki (Bielefeld, St. Pauli, 1983-1989) 62/9
5. Shinji Kagawa (Dortmund, 2010-2012) 49/21
6. Atsuto Uchida (Schalke, 2010-2012) 44/0
7. Jun'ichi Inamoto (Frankfurt, 2007-2009) 43/0
8. Shinji Okazaki (Stuttgart, 2011-2012) 38/9
9. Hajime Hosogai (Augsburg, 2011-2012) 32/3
10. Shinji Ono (Bochum, 2008-2010) 29/0
11. Kishō Yano (Fryburg, 2010-2011) 15/0
12. Gōtoku Sakai (Stuttgart, 2012) 14/0
13. Yoshito Okubo (Wolfsburg, 2009) 9/0
14. Tomoaki Makino (Kolonia, 2011) 8/0
15. Yuki Otsu (M'gladbach, 2011-2012) 3/0
16. Takashi Usami (Bayern, 2011-2012) 3/0 

poniedziałek, 16 lipca 2012

Giełda transferowa - notowanie 2

Kontynuujemy rozpoczęte wczoraj podsumowanie dotychczasowych transferów w Bundeslidze. Dziś na tapecie kluby, które w poprzednim sezonie zajęły miejsca w dolnej połówce tabeli.

***

Zaczynamy od Norymbergi. Tutaj na razie osłabienia: odeszli napastnicy Christian Eigler (Ingolstadt) i Albert Bunjaku (Kaiserslautern) oraz utalentowany 23-letni stoper Philipp Wollscheid (trafił do Leverkusen). Wzmocniono póki co głównie drugą linię - z Cerezo Osaka ściągnięto Hiroshiego Kiyotake, a ze Stuttgartu prawego pomocnika Timo Gebharta.

W Hoffenheim wielkie wietrzenie. Za 10 milionów euro do Tottenhamu przeszedł Islandczyk Gylfi Sigurðsson (ostatnio wypożyczony był do Swansea, gdzie zrobił znakomite wrażenie), zaś Schalke wykupiło wypożyczonego wiosną Chinedu Obasiego. Odeszli także Franco Zuculini (Saragossa), Peniel Mlapa (Gladbach), Tom Starke (Bayern), Daniel Haas (Union Berlin) i Andreas Iberstberger (szuka klubu). Do Wolfsburga wrócił z wypożyczenia Srđan Lakić. Ale zespół prowadzony przez Markusa Babbela dokonał paru ciekawych wzmocnień. Z Werderu przyszedł za darmo Tim Wiese, drugi bramkarz reprezentacji, ze Stuttgartu sprowadzono Mathieu Delpierre'a, a z Leverkusen solidnego napastnika Erena Derdiyoka (5,5 mln). Z Gamby wypożyczono Takashiego Usamiego, który nie dał rady w Bayernie Monachium. Z Radu Belgrad zakupiono 20-letniego pomocnika Filipa Malbašicia.

Gylfi Sigurðsson 2 lata temu kosztował Wieśniaków 5 mln euro. Teraz Tottenham zapłacił za niego dwa razy więcej.

We Fryburgu nic wielkiego się nie wydarzyło. Najważniejszy nabytek to pomocnik Max Kruse z St. Pauli, więc sami państwo widzicie. Odchodzą: Andreas Hinkel (czy ktoś jeszcze pamięta, że 10 lat temu uważano go za talent porównywalny z Philippem Lahmem? Boki obrony Magathowego Stuttgartu budziły wówczas zachwyt), Oliver Barth (Aalen) i Stefan Reisinger (Düsseldorf).

O Moguncji głośno było niedawno w polskich mediach, bowiem klub ten pozyskał znanego ze słabej gry w barwach Wisły Kraków Júniora Díaza. Obrońca z Brazylii był wypożyczony do Białej Gwiazdy z Brugii, a teraz na zasadzie transferu definitywnego przeniósł się do Bundesligi. Jest to dla nas zagadkowe posunięcie. Najważniejszym osłabieniem jest odejście Mohameda Zidana (szuka klubu), któremu wyjątkowo służy moguncki klimat. Egipski napastnik z 29 golami w lidze jest najskuteczniejszym piłkarzem w niedługiej, pierwszoligowej historii 1. FSV.

W Augsburgu dominują transfery o niskiej kwocie odstępnego, acz odnotujmy, że zespołowi przybędzie kilka znanych nazwisk. Przede wszystkim 28-letni Iworyjczyk Aristide Bancé, który w latach 2008-2010 pokazywał niezłą skuteczność w barwach Moguncji. Potem niespodziewanie przeszedł do Al-Ahli Dubaj, gdzie kariery nie zrobił i gnił na wypożyczeniach do Umm-Salal (Katar) czy Samsunsporu (Turcja). Teraz wraca. Poza tym z Herthy przychodzi znany z Bayernu Andreas Ottl (szkoda, że jego kariera mocno wyhamowała, zapowiadał się na dobrego gracza), a z Schalke przybywa Jan Morávek. Odchodzą Axel Bellinghausen (Düsseldorf), Andrew Sinkala (szuka klubu), Edmund Kapplani (FSV Frankfurt) i Marcel Ndjeng (Hertha).

W Hamburgu - w przeciwieństwie do lat minionych - stabilizacja. Mladen Petrić odszedł do Fulham, ale z Lecha Poznań ściągnięto znakomitego Łotysza Artojmsa Rundevsa, który nie może się zdecydować na jedną pisownię swojego nazwiska (najpierw był Rudnevsem, potem Rudniewem vel Rudnevem, teraz znowu wrócił do wersji łotewskiej). Nieważne. Grunt, że ma 24 lata, imponujący dorobek w polskiej lidze (56 meczów - 33 bramki) i kosztował 3,5 mln euro. Ponadto z Leverkusen ściągnięto rezerwowego (kto by jeszcze 2 lata temu pomyślał?) bramkarza René Adlera. Oprócz Petricia szeregi drużyny Thorstena Finka opuszczają Romeo Castelen, David Jarolím, Mickaël Tavares (szukają klubów) i Paolo Guerrero (Corinthians).

Na koniec trójka beniaminków. Greuther Fürth nie pozyskał nikogo szerzej rozpoznawalnego, ale zarobił 1,3 mln euro na sprzedaży króla strzelców ostatniego sezonu 2. Bundesligi, 31-letniego Kanadyjczyka Oliviera Occéana. Kupił go powracający do ekstraklasy Frankfurt. Oprócz niego do klubu ze stolicy niemieckich finansów trafili: Takashi Inui (Bochum), Martin Lanig (Kolonia, na zasadzie wymiany za Matthiasa Lehmanna), Stefano Cellozzi (Stuttgart) i Kevin Trapp (Kaiserslautern). Odchodzą: Ümit Korkmaz (Ingolstadt) i chorwacki stoper Gordon Schildenfeld, który za 2,5 mln euro stał się klubowym kolegą Kevina Kurányego w Dinamie Moskwa.

A w Fortunie Düsseldorf (wracającego do 1. Bundesligi po 15 latach, naznaczonych nawet grą w IV lidze) potężna ofensywa transferowa. Nie w sensie kwot czy słynnych nazwisk - ale liczby nabytków. Solidnych nabytków, które powinny wystarczyć do utrzymania, dodajmy. A więc przychodzą: Tobias Levels (Gladbach), Stefan Reisinger (Fryburg), Du-ri Cha (Celtic, ponad 200 meczów w I i II lidze niemieckiej), Nando Rafael i Axel Bellinghausen (obaj Augsburg), Fabian Giefer (Leverkusen), Nikos Papadopoulos (Olympiakos Pireus) i paru innych, mniej znanych osobników. Największy ubytek do odejście do Akwizgranu Saschy Röslera. Poza tym z wypożyczenia wrócił do Kolonii Adam Matuszczyk.

Na razie tyle. Za tydzień poinformujemy o kolejnych ruchach.

Giełda transferowa - notowanie 1

Zapraszamy na szybki przegląd ruchów transferowych pierwszych dziewięciu drużyn minionego sezonu. Póki co najwyższą transakcję przeprowadziły Borussie: z Gladbach do Dortmundu przeniósł się znakomity Marco Reus. Wszechstronny as drugiej linii kosztował 17,1 mln euro.

***
Marco Reus już w stroju Dortmundu

Zaczynamy od mistrza Niemiec. Oprócz Reusa Borussia Dortmund nabyła ze Stuttgartu napastnika Juliana Schiebera. Obaj gracze urodzili się w 1989 roku, a ich zadaniem będzie zastąpić Shinjiego Kagawę (za którego 15 mln zapłacił Manchester United) i Lucasa Barriosa (ten z kolei przeniósł się do chińskiego Guangzhou Evergrande).

Aktywniejszy na rynku transferowym był wielki przegrany ostatniego sezonu - Bayern Monachium. Bawarczycy pozyskali dwóch napastników: Claudio Pizarro z Werderu (dla niego jest to powrót na Allianz Arena po 5 latach) i rewelację ostatnich miesięcy, króla strzelców Euro 2012 Mario Mandžukicia z Wolfsburga. Do tego przyszedł młody talent ze Szwajcarii, szybki i drobny skrzydłowy Xherdan Shaqiri (to się czyta "Dżerdan Szaćiri" jakby co), a także świetny stoper Borussii M'gladbach, Brazylijczyk Dante Bonfim. Mniej istotne jest przyjście bramkarza Toma Starke z Hoffenheim, dla którego przewidziana jest rola rezerwowego. Jeśli chodzi o ubytki, to do Wolfsburga przeniósł się Ivica Olić, w Sportingu Lizbona zagra Danijel Pranjić, a Hans-Jörg Butt zakończył karierę (po rozegraniu 387 meczów w Bundeslidze i strzeleniu w nich 26 bramek z rzutów karnych). Ponadto do Werderu wypożyczono młodego Nilsa Petersena, zaś Takashi Usami wrócił do Japonii (prawdopodobnie Gamba Osaka wypożyczy go do Hoffenheim). Warto wspomnieć także o Breno, który zapowiadał się na klasowego zawodnika, ale po podpaleniu własnego domu w Monachium został skazany na karę 4 lat więzienia i jego karierę można uznać za zakończoną. Brazylijczyk ma zaledwie 23 lata, oby nie został czyjąś suką w celi.

Ciekawych wzmocnień dokonało Schalke, pozyskując wyróżniającego się w Gladbach 24-latka Romana Neustädtera, Chinedu Obasiego z Hoffenheim i skrzydłowego Leverkusen - Tranquillo Barnettę. Z wypożyczenia wrócił m.in. Edu (ostatni rok spędził w Beşiktaşie). Największa strata to oczywiście wielki Raúl González Blanco, który na sportową emeryturę udał się do katarskiego Al-Sadd. Ponadto pozbyto się Hansa Sarpeia (szuka klubu), Peera Kluge (Hertha) i Jana Morávka (Augsburg).

Wielkie straty poniosła Borussia Mönchengladbach - o odejściu Reusa, Neustädtera i Dantego pisaliśmy wyżej. Do Düsseldorfu trafił Tobias Levels. Ale popularne Źrebaki (niem. Die Fohlen) nie mają zamiaru kompromitować się w eliminacjach Ligi Mistrzów i pozyskali 19-letniego Szwajcara Granita Xhakę (może grać w środku pomocy), ciekawego stopera Álvaro Domíngueza z Atlético Madryt i Peniela Mlapę z Hoffenheim. Ta trójka kosztowała łącznie 19 milionów euro. Transfery te są wielką niewiadomą, ale Gladbach pod wodzą Luciena Favre'a już nie raz zaskoczyło ekspertów wieszczących im degrengoladę.

W Leverkusen póki co bez spektakularnych nabytków. Trudno bowiem nazwać takimi Philippa Wollscheida z Norymbergi, Chilijczyka Júniora Fernandesa z Universidad de Chile czy Daniela Carvajala z rezerw Realu Madryt. Znacznie poważniejsze nazwiska zniknęły z listy płac Aptekarzy - René Adler trafił do Hamburga, Eren Derdiyok do Hoffenheim, a Barnetta do Schalke. Ponadto wygasł kontrakt Michaela Ballacka i starzejący się gwiazdor pozostaje obecnie bez klubu.

W Stuttgarcie spokojnie. Za darmo przychodzi napastnik Herthy Tunay Torun, a z Schalke wypożyczono Tima Hooglanda. Odeszli: Mathieu Delpierre (Hoffenheim), Timo Gebhart (Norymberga), Julian Schieber (Dortmund) i Khalid Boulahrouz (bez klubu).

Altin Lala - od 1998 roku w Hanowerze
Hanower jak zwykle stawia na no-name'ów. Z Japonii (to nowa moda) ściągnięto prawego obrońcę Hirokiego Sakai, ze Standardu Liege przybył brazylijski stoper Felipe, a z FC Zurych lewy pomocnik Adrian Nikci, kosowski Szwajcar. Najsmutniejszą wiadomością dla fanów H96 jest odejście po 14 latach (!) Albańczyka Altina Lali. 37-letni piłkarz trafił do... rezerw Bayernu Monachium. Lala rozegrał w trykocie klubu z Dolnej Saksonii 296 ligowych meczów na I i II szczeblu. Oprócz niego szeregi drużyny Mirko Slomki opuścił Emanuel Pogatetz (Wolfsburg).

W Wolfsburgu tradycyjnie ruch jak na Marszałkowskiej. Z ważniejszych zawodników odeszli: Mandžukić (Bayern), Caiuby (Ingolstadt), Thomas Hitzlsperger, Hasan Salihamidžić (szukają klubu). Karierę zakończył bramkarz André Lenz. Duże wrażenie robią nabytki. Z FC Hradec Králové przychodzi Václav Pilař, który z dobrej strony pokazał się na ostatnim Euro. Linię ataku wzmocnią ciągle mocny Ivica Olić (Bayern) i król strzelców ostatniego sezonu Eredivisie - Bas Dost (Heerenveen, 23 lata i 192 centymetry wzrostu). Z Hanoweru zawitał wspomniany Pogatetz. Ponadto masa zawodników wróciła z wypożyczeń i najbliższa przyszłość pokaże kto z nich zostanie w klubie, a kto się pożegna z Areną Volkswagena. A mowa o takich zawodnikach, jak Simon Kjær (AS Rzym), Diego (Atlético Madryt), Thomas Kahlenberg (Evian), Srđan Lakić (Hoffenheim), Sotiros Kyrgiakos (Sunderland) czy wreszcie Tuncay Şanlı (Bolton). Będzie miał Felix Magath nad czym myśleć.

Werder w kompletnej rozsypce. Zespół Thomasa Shaafa opuścili: Marko Marin (Chelsea), Claudio Pizarro (Bayern), Tim Wiese (Hoffenheim), Markus Rosenberg, Tim Borowski i Mikaël Silvestre (szukają klubu). Po stronie zysków: wykupienie z Genui wypożyczonego wcześniej utalentowanego greckiego stopera Sokratisa Papastathopulosa, mającego za sobą dobry występ na Euro 2012 Czecha Theodora Gebre Selassie, wypożyczenie z Bayernu Nilsa Petersena i nabycie z Juventusu Eljero Elię, któremu nie udał się podbój ligi włoskiej. Może być mało.

Na dniach omówienie ruchów transferowych drugiej połowy stawki.

piątek, 13 lipca 2012

Wracamy!

Po jednosezonowej przerwie spowodowanej różnymi zawirowaniami - wracamy! Znów będą relacje z weekendów pełnych emocji typowych dla niemieckiej Bundesligi, znów będziemy popularyzować te wspaniałe rozgrywki, opisywać wyróżniających się zawodników, sypać ciekawymi statystykami i dostrzegać to, czego inni nie dostrzegają.

Do startu ligi (24 sierpnia Dortmund zagra z Werderem) pozostało dokładnie 6 tygodni. Przez ten czas opublikujemy kilka tekstów dotyczących transferów, przewidywań na najbliższy sezon oraz poruszymy parę innych tematów związanych z Bundesligą. Przypomnijmy, że rozgrywki 2012/2013 będą jubileuszową, 50. edycją ekstraklasy Republiki Federalnej Niemiec.

Aha! Tydzień przed startem ligi odbędzie się I runda Pucharu Niemiec. A jeszcze wcześniej - bo już 2 i 9 sierpnia - do boju w III rundzie kwalifikacyjnej Ligi Europy stanie Hanower 96. Swojego rywala pozna 20 lipca. Od razu w I rundzie zasadniczej LE (23 i 30 sierpnia) zagra VfB Stuttgart. Zaś Bayer Leverkusen ma już pewne miejsce w fazie grupowej.

Jeśli chodzi o Ligę Mistrzów, to od tego sezonu Niemcy mają w niej czterech przedstawicieli. Trzech z nich czeka już na grupowych rywali (Dortmund, Bayern i Schalke). Borussia M'gladbach będzie musiała przebrnąć przez eliminacje. Rywala pozna 10 sierpnia, a dwumecz zostanie rozegrany 21 i 28 sierpnia.

Oficjalna inauguracja nowego sezonu nastąpi 12 sierpnia 2012 w Monachium. Tego dnia na Allianz Arena Bayern Monachium zmierzy się z Borussią Dortmund w spotkaniu o Superpuchar Niemiec.

Bądźcie gotowi.

***
Zapraszamy do zaktualizowanych działów w menu po prawej stronie. Macie tam wszystkie potrzebne informacje z historii Bundesligi, podane w przystępny i przejrzysty sposób.